poniedziałek, 22 sierpnia 2011

We make our own fairytales

-Cześć
-Cześć
- Co robisz? Przeszkadzam Ci ?
- Jasne, że nie. Właśnie uczę się kolejnej porcji słówek o skorpionach, płaszczkach i rybach-piłach na jutrzejszą kartkówkę z angielskiego.
-Maaaadziu - zaczęła - Chciałabyś pojechać ze mną do Stanów na roczną wymianę z Rotary? Tylko jest jeden problem. Prawdopodobnie nie byłybyśmy w tym samym domu a może i nie w tym samym STANIE.

     Tamtej listopadowej nocy nie mogłam nawet przypuszczać, że właśnie rozpoczyna się jedna z największych przygód mojego życia. Wysłałyśmy wstępne zgłoszenia. Odpowiedź przyszła po paru dniach. "Jestem pod wrażeniem waszych osiągnięć i umiejętności"."Niestety, w dniu wyjazdu do Stanów obie będziecie już pełnoletnie co jest zasadniczą przeszkodą". "Jednak gdy jedne drzwi się zamykają, inne się otwierają". Droga Magdaleno, ze względu na twoje zainteresowania geografią proponuję Ci roczny wyjazd do Brazylii bądź do Meksyku. Tobie Tosiu - Tajwan, będziesz mogła nauczyć się mandaryńskiego u źródeł. SZOK. EUFORIA.

     Później była rozmowa z rodzicami. Mama miała pewne obiekcję a ojciec wciąż tylko powtarzał "przygoda! przygoda!". Parę dni później poszłyśmy z Tosią na spotkanie do RC Warszawa Józefów. Tam miał miejsce ( jak na razie ) najbardziej stresujący moment mojego życia. Okazało się, że bez żadnego przygotowania miałam się przedstawić ( ah, to było trudne ! ) i powiedzieć dlaczego tak bardzo chcę jechać do Brazylii / Meksyku. Dobre pytanie. Jedyne co miałam w głowie to jak mantra powtarzane słowa taty " przygoda, przygoda ! ". Standardowo i zgodnie z prawdą odpowiedziałam : zupełnie odmienna kultura, egzotyczny kraj, ludzie o innym spojrzeniu na życie. Jednak pozostała kwestia języka. Nigdy w życiu nie miałam styczności ani z hiszpańskim ani z portugalskim. Powiedziałam jednak, że uczę się francuskiego w klasie dwujęzycznej a gdy słyszę słowo ' francuski ' bądź jego odmiany przechodzą mnie ciarki ( no dobrze, tak nie powiedziałam ale to prawda :D ). Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. W kuluarach padło TO pytanie - Czy gdyby była taka możliwość, chciałabyś pojechać do Francji ? -. Zrobiło mi się słabo. - To było by spełnienie moich marzeń - odpowiedziałam szczerze. -Nic nie obiecuję, zobaczymy co da się zrobić.

     Kolejne dobre wieści dotarły do mnie w grudniu. " Jeśli tylko znajdzie się jedna osoba z Francji która chciała by przyjechać do Polski, jedziesz ! " . A potem to oczekiwanie. Telefon sprawdzałam co chwila i nawet zaprzestałam wyłączania go na lekcje co mam w zwyczaju po pewnym niemiłym incydencie z gimnazjum. 22 marca odebrałam mejla :

Gratuluję Tobie i sobie, pierwsza wymiana z Francją  

3 komentarze:

  1. Ja tez Ci gratuluje i zazdroszcze!! Na pewno bedzie super na tej wymianie! Bedziemy mialy kontakt na skypie, masz mi wszystko opowiadac ze szczegolami!! Tylko sie nie zatruj od tych slimakow :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna lektura Magdaleno, będę zaglądać :) Trzymam za Ciebie kciuki!! :)

    OdpowiedzUsuń