Spotkaliśmy się w sobotę po południu, na parkingu nad samym morzem. Czterdziestu sześciu wymieńców z siedemnastu krajów. Pierwsze co nasunęło mi się na myśl to to, ze ci ludzie na żywo wyglądają zupełnie inaczej niż na zdjęciach. Na portalach społecznościowych zazwyczaj prezentujemy się tak jak chcielibyśmy być odbierani a rzeczywistość jest niekiedy miażdżąca. Mimo, iż 'znałam' z facebooka ponad połowę osób rozpoznałam może dziesięć. Po entuzjastycznych powitaniach przyszedł czas na podróż ku wybrzeżu, wielką zaMULONĄ ( dosłownie, wszędzie były mule ) ciężarówką. Podróż trwała dobre dziesięć minut ( akurat był odpływ ) a ja z Ignacio z Argentyny przezornie zajęliśmy 'najlepsze' miejsca na przodzie przez co cały piasek z kół leciał prosto na nasze twarze:) Przez dwie godziny integrowaliśmy się na plaży a później pojechaliśmy na camping. I tu nauczka dla wszystkich ( dla mnie w szczególności ) by następnym razem dokładnie dowiedzieć się co ów 'camping' oznacza. W tym przypadku była to duża wyłożona glazurą sala jadalniana oddana całkowicie do naszej dyspozycji co oznacza, że robimy tam wszystko, jemy, gramy ale również i śpimy. Nie muszę chyba dodawać, że przezornie nie wzięłam nawet karimaty :D Zaprezentowano nam po raz setny zasady Rotary i poinformowano nas, że od następnego spotkania będą losowo wybierać osoby do testów na narkotyki i alkohol. Po kolacji ku ogólnemu zaskoczeniu zarządzono śpiewanie hymnów państwowych. Świetna zabawa biorąc pod uwagę, że jestem jedna jedyna sama z Polski w całej Francji i będę musiała śpiewać jeszcze raz, pojutrze na spotkaniu pięciu dystryktów :) Na tym zakończyła się część oficjalna, potem były gry i zabawy wyjątkowo głupie ale też wyjątkowo śmieszne.
Do trzeciej nad ranem Zeel z Indii tatuowała nas w łazience
Oto grupa THE CLEANEST, cztery osoby z pięćdziesięciu (!) które postanowiły się wykąpać ( trzy z Brazylii jedna z Polski )
camping z domkami i basenem, hihi
Następnego dnia po pożywnym śniadaniu złożonym z Nutelli i słodkich bułek pojechaliśmy do parku linowego. Stwierdzam, że mój lęk wysokości który objawił się na Pogorii nie zmniejszył się ani trochę. Cztery godziny skakaliśmy po drzewach i mogę się pochwalić, że przeszłam wszystkie trasy :))
piętnaście osób w pięcioosobowym samochodzie ( w tym sześć w bagażniku :)) w drodze do parku
wszyscy wymieńcy dystryktu 1520
z Davidem z Ekwadoru
Caio z Brazylii, David z Ekwadoru, Nicole z Brazylii i ja z Polski
nie nie, wcale się nie boję
p.s właśnie wróciłam z wf gdzie przez najbliższe parę miesięcy będę rzucać oszczepem :P